Niezależne od tego, czy tworzymy treści na media społecznościowe, bloga firmowego czy do kampanii reklamowych – teksty sprzedażowe rządzą się swoimi prawami. To, co w największym stopniu odróżnia je od treści o niekomercyjnym charakterze, to przede wszystkim odbiorca. Odbiorca będący użytkownikiem niecierpliwym, wymagającym, z wyraźnie nakreślonymi potrzebami i sposobami interpretacji przekazów reklamowych.
W jaki więc sposób zachęcić go do zapoznania się z ofertą naszej marki, podczas gdy wokół taki natłok komunikatów? Jak zwrócić na siebie jego uwagę? Włącz w swe działania te trzy proste, lecz skuteczne zasady, a zauważysz natychmiastową zmianę podejścia do Twojej oferty.
To, że Ty jesteś specjalistą w danej dziedzinie nie oznacza, że Twój klient docelowy również bezbłędnie interpretuje każde eksperckie określenie. Najczęściej sytuacja będzie przedstawiała się zgoła inaczej.
Konstruuj proste, czytelne zdania, które w zrozumiały sposób opisują funkcjonowanie Twojego produktu. Nie posługuj się zbyt wyszukanym, specjalistycznym słownictwem, gdyż po pierwsze, takie zdania będą trudne w odbiorze, a po drugie odbiorca bardzo szybko straci zainteresowanie treścią.
Innymi słowy – używaj takiego słownictwa, jakim posługują się Twoi potencjalni klienci, a nie specjaliści z Twojego zespołu. Twórz komunikaty, jakie będą dla nich łatwe do przyswojenia.
Jeżeli prezentujesz swoją ofertę, już teraz pożegnaj się ze szczegółowym opisem jej funkcjonowania. Odbiorca tak naprawdę nie jest zainteresowany tym, w jaki sposób produkt został skonstruowany, lecz przede wszystkim – co może dla niego zrobić. Podkreśl, jakie korzyści konsument otrzyma z użytkowania danego towaru.
Zamiast przedstawiania szczegółowych parametrów ekranu danego urządzenia, napisz o niesamowitych doznaniach wizualnych, jakie towarzyszą korzystaniu ze sprzętu Twojej marki. W miejsce prezentowania pochodzenia składników herbaty, podkreśl jej wyjątkowy smak, zapach, emocje i skojarzenia związane jej spożywaniem.
Postaraj się również nie używać wytartych przymiotników. Sam musisz przyznać, że zdecydowanie intensywniej na wyobraźnię oddziałuje stwierdzenie, że zapach jest „świeży i pomarańczowy”, niż „wyjątkowy”.
W Internecie nikt nie ma czasu, ani ochoty na czytanie długich, zbitych bloków tekstów.
Uruchamiając daną aplikację w smartfonie, użytkownik nastawiony jest na konkretną akcję. Na LinkedInie chce poczytać treści eksperckie, jednak stworzone w sposób więzły i rzeczowy – wyłącznie najistotniejsze informacje. Facebook dla niektórych bywa centrum informacji społecznych, a Twitter politycznych czy sportowych. Wszystkie te kanały łączy jeszcze jedna, niezwykle istotna cecha – użytkownik nie uruchamia ich, by natknąć się na Twoją reklamę i przeczytać o Twoim produkcie. Zadbaj więc nie tylko o kreację reklamową przykuwającą uwagę, ale również o atrakcyjną prezentację wizualną samego tekstu. Co to oznacza w praktyce?
Treść podziel na oddzielne akapity w myśl zasady „jeden wątek na jeden akapit” (podczas gdy idealnie byłoby, gdyby wątek ten zamykał się w 3 – 4 linijkach). Tam, gdzie to możliwe, skorzystaj z list, śródtytułów, wypunktowań – zabiegów, które ułatwiają poruszanie się po tekście i sprawiają, że staje się on łatwiejszy w odbiorze.
Nie zapominaj o emotikonach. Kolorowe elementy znajdujące się w tekście nie tylko wzbudzają zainteresowanie, sprawiają, że sam wygląd tekstu staje się bardziej atrakcyjny, ale oddają też pewne emocje, jakie towarzyszą danemu przekazowi. Komunikując się w mediach społecznościowych, nie powinniśmy ich lekceważyć, zwłaszcza że na stałe weszły w styl porozumiewania się użytkowników.
Podsumowując, skup się na użytkowniku i jego odczuciach w związku z odbiorem Twojego przekazu. Zastanów się, w jakich okolicznościach będzie czytał stworzony przez Ciebie komunikat. A przede wszystkim – skup się na tym, aby treść ta była dla niego jak najbardziej użyteczna.