W ostatnich dniach w Internecie zawrzało od treści związanych z lodami Ekipy. Polskie media społecznościowe przepełniły się TikTokami prześmiewczo przedstawiającymi przepychanki w supermarketach, wykupowanie ogromnych ilości produktu, a nawet bójki i agresję.
Czy sytuacja jest wyjątkowa, a cały ten szum o lody Ekipy uzasadniony? Jak najbardziej.
Czy to coś, z czym spotykamy się po raz pierwszy? Absolutnie nie.
Reguły, na jakich opiera się ten mechanizm zostały przedstawione już ponad 35 lat temu w książce Roberta Cialdiniego. Jak widać, ani trochę nie straciły na aktualności. Na ich podstawie wyjaśnimy, dlaczego „ekipowe” szaleństwo w ogóle ma miejsce i jakie jest jego psychologiczne podłoże (często zresztą wykorzystywane w marketingu). Gotowy?
Publikacja „Wywieranie wpływu na ludzi: Teoria i praktyka”, mimo że została wydana 1984 roku, cechuje się zaskakującą uniwersalnością i ponadczasowością. Cialdini przedstawił w niej 6 reguł wywierania wpływu na ludzi. A są to: reguła wzajemności, konsekwencji i zaangażowania, autorytetu, lubienia i sympatii, społecznego dowodu słuszności oraz niedostępności. Aż 4 z nich z łatwością jesteśmy w stanie przypisywać do szaleństwa lodów Ekipy, jakie ma miejsce w ostatnich dniach.
Nie bez powodu w reklamie leku pojawia się postać w białym fartuchu, a w komunikacji branży nieruchomości często spotykamy dobrze dopasowane garnitury. Specjalistom w swym fachu ufamy bardziej i podświadomie przypisujemy im szczególne umiejętności czy atrybuty. Takim autorytetem nie tylko jest doświadczony lekarz, mama, ale nawet celebryta czy influencer.
Dziś już znacznie częściej ufamy gwiazdom, tak chętnie kupując kolorowe produkty mnożące się w ich instagramowym feedzie. Pamiętajmy, że lody Ekipy skierowanie są do tej młodszej części odbiorców, która znacznie bardziej przywiązuje się do ich internetowych idoli. Skoro lody stworzył ich autorytet, oczywiście, że będą chcieli spróbować jego produktu.
Reguła lubienia i sympatii w pewnym stopniu nawiązuje do reguły autorytetu. Tutaj jednak dochodzi jeszcze jeden ważny czynnik, a jest nim atrakcyjność tej drugiej osoby. Niekoniecznie związana wyłącznie z wyglądem.
Tak już mamy, że bardziej przywiązujemy się do osób, z którymi nas coś łączy, które są do nas podobne pod kątem różnych upodobań, pasji czy zainteresowań. Często też zdecydowanie przychylniej nastawiamy się do człowieka, który jest bardzo charyzmatyczny i przyjazny.
Członkowie Ekipy Friza to barwna i szalona grupa osób. Ich energia i zabawne sytuacje publikowane w materiałach wideo sprawiają, że dzieciaki darzą ich jeszcze większą sympatią. Mają zaufanie do tego, co polecają i jakie współpracę nawiązują. I w to świetnie wpisują się lody Ekipy.
Skoro „z naszych usług skorzystało już 1200 osób” i „mamy 99% pozytywnych opinii”, to ten produkt musi być dobry, prawda? Sami podczas codziennych zakupów z chęcią sprawdzamy recenzje, wybieramy te restauracje, które mają najwięcej gwiazdek i nie oglądamy filmów poniżej średniej 4,0. Podświadomie sięgamy po te produkty, z których skorzystało już wiele innych osób.
A jeśli takie szaleństwo na punkcie panuje wśród młodszej grupy odbiorców, to raczej naturalne, że dzieciaki chciałyby spróbować tego, co spróbowali już ich rówieśnicy. I to wcale nie taka mała liczba rówieśników, bo lody Ekipy wyprzedają się błyskawicznie w ilościach niemalże hurtowych.
Reguła niedostępności to wszystkie edycje limitowane, sezonowe oferty, wyjątkowe kolekcje zaprojektowane specjalnie przy współpracy z popularnym projektantem. To, co ma ograniczoną dostępność, z reguły jawi się nam jako bardziej atrakcyjne. Kto nigdy nie rzucił się na kanapkę drwala w McDonalds jesienią albo z utęsknieniem nie czekał na starbucksowe Pumpkin Spice Latte niech pierwszy rzuci kamieniem.
Lody Ekipy nie dość, że są w limitowanej edycji, to w dodatku znikają ze sklepów w ekspresowym tempie. Nic w tym dziwnego, że jeszcze przed otwarciem supermarketu widzimy tłum ludzi ustawionych w długiej kolejce. Po to, by móc zasmakować tego, co już niebawem nie będzie dostępne.
A na sam koniec, raz jeszcze podkreślmy, kto jest grupą docelową. Sami my, jako dorośli, często poddajemy się różnego rodzaju technikom wpływu, z chęcią kupując produkt w limitowanej edycji, czy decydując się na daną markę, tylko dlatego iż polecił nam ją nasz ulubiony celebryta.
I możliwe, że my już wyrobiliśmy sobie pewną odporność na takie zabiegi, jednak pamiętajmy, że poddani na ekspozycję komunikatów reklamowych jesteśmy nieco dłużej, niż młodsi odbiorcy. Dzieci są znacznie bardziej podatne na wpływy. Kierują się większą emocjonalnością i impulsywnością. Zdecydowanie silniej też przywiązują się do barwnych postaci, które każdego dnia towarzyszą im na ekranie telefonu.
Oczywiście, w przypadku, gdy dochodzi do niebezpiecznych sytuacji, które zakrawają o bójki i agresję, powinniśmy reagować. Odpuśćmy jednak prześmiewcze filmiki, w sytuacjach, które tego nie wymagają i pozwólmy im się cieszyć trendem lodów Ekipy.
A my, jako marketerzy, budujmy takie marki, którym odbiorcy zaufają w aż tak dużym stopniu.